Foula

Foula to najbardziej na zachód wysunięta wyspa Szetlandów i gdyby nie mikroskopijny dostarczający dreszczy porcik pewnie częściej byłaby odwiedzana przez jachty zmierzające na Wyspy Owcze. Na Foule przypływamy prawie o północy, co nie jest niczym strasznym, bo jest widno i wszystko doskonale widać. Rano wyspiarze wodują swój stateczek, który normalnie jest zaparkowany na wysokim betonowym nadbrzeżu za pomocą dwóch solidnych dźwigów. Tam jest bezpieczny i nie dosięgają go fale straszliwych zimowych sztormów, a sztormy są tu takie, że ryby zbiera się w ogrodzie.

Jako forpoczta Szetladów Foula bierze na siebie całą furie oceanu.  „Na tej bezładnej , przewalającej się i gwałtownej fali statki tracą nieraz całkowicie zdolności manewrowe, a niekiedy toną lub miotane są przez morze całymi dniami” , tyle o pobliskim przylądku Sumburgh   i jego przyboju można było przeczytać w Locji Wysp Brytyjskich. Nic dziwnego, że stateczku trzeba pilnować i dobrze go  zabezpieczyć.

Stateczek wyspiarzy

Miejsce parkingowe

Mikro porcik

Jeden z ludzi pracujących przy wodowaniu podchodzi do nas i mówi z obcym akcentem ale po polsku „dzień dobry”, okazuje się tubylcem, którego żoną jest polką. Mieszkają w kamiennym  domku najbliżej portu. Niebawem zjawia się sympatyczna  Justyna i obwozi nas po wyspie samochodem, drogą na północ a potem tą samą drogą na południe, co nie zabiera zbyt dużo czasu bowiem wyspa nie jest duża.  Od 6 lat od kiedy mieszka na Fouli nie było tu jeszcze pływającej jednostki z Polski, tak więc chyba jesteśmy pierwsi (każdy niewiadomo dlaczego chce być gdzieś pierwszy).

 

Mieszkańców wyspy bardzo trudno jest policzyć i wszyscy podają inną liczbę, jedni mówią że 40 inni że 35 a jeszcze inni że 32, ale na pewno jest tu szkoła, do której uczęszcza troje dzieci (wszystkich dzieci podobno jest pięcioro, ale dwoje jeszcze nie osiągnęło jeszcze wieku szkolnego).  Była poczta, ale nieczynna popadła w ruinę. Jest kościółek w którym odprawiana jest msza, ale już nie pamiętam raz czy dwa razy do roku. Jest też  pomnik ofiar wojny, w czasie której poległo dwóch wyspiarzy, co prawda  nie na polu chwały tylko na grypę. Na wyspie nie działają telefony komórkowe a jedynie telefon stacjonarny. Jest trochę samochodów, strasznych kapci kupowanych za grosze gdzieś w Anglii lub Szkocji , takich co nie miały szans na przejście przeglądu, a tu dożywają swoich dni w czynnej służbie. Tak naprawdę Foula to pastwiska, góry i klify. Mimo że pastwiska są pogrodzone, można po nich chodzić i nikt się za to nie obraża. W ogrodzeniach są specjalne schodki dla ludzi, które dla owiec stanowią skuteczną zaporę.

A owiec jest tu pełno. I nie są to zwykłe szetlandzkie owce, tylko specjalne owce przywiezione jeszcze przez wikingów. Wełna ich jest sześciokolorowa i rodzą młode wprost na łące, a nie jak na szetlandach w zagrodzie. Foula to też spektakularne klify.

W tym często występująca na szetlandzkich  pocztówkach skałka z dziurką. Na Fouli jest też mnóstwo ptaków, na przybrzeżnych skałach wylegują się foki (widzieliśmy) a w wodzie pływają orki (nie  widzieliśmy). Ogólnie rajska północna przyroda. Eksplorację wyspy ograniczamy do południowej części wyspy.  Trzeba się mieć na baczności bo cały czas jesteśmy atakowani przez pikujące wydrzyki  odstraszające nas od swoich jaj złożonych wprost na ziemi. Udaje się zrobić kilka niezłych fotografii z serii przyrodniczych .

Owca z wyspy

Foki

Foki

Atakujące wydrzyki

Ostrygojady

Dziki królik

Skałka z dziurką

1 komentarz

  1. Byliśmy na Fouli w sierpniu 2016r przy okazji rejsu na Wyspy Owcze.
    Panią Justynę z mężem spotkaliśmy na Main Land i zostaliśmy przez nich zaproszeni do złożenia wizyty na wyspie.
    Podczas towarzyskiej herbatki poznaliśmy nieco historię wyspy.
    Dziadek męża pani Justyny kupił wyspę od poprzedniego właściciela, który zdecydował się na sprzedaż po zniesieniu niewolnictwa.
    Obecnie mieszkańcy dzierżawią domostwa od właściciela. Zajmują się hodowlą owiec, których runo dzięki przedsiębiorczości kobiety z mazur,
    jest sprzedawane dla nowojorskich projektantów mody, doceniających naturalne kolory wełny.

    Będąc na wyspie warto zadać sobie trud i wybrać się na górę, z której roztacza się malowniczy widok na całą wyspę.
    Wycieczka będzie wymagać nieco odwagi, ponieważ wydrzyki niemal bezgłośnie przelatują nad głowami intruzów, broniąc swoich lęgowisk.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany.

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.