la viva Espania!

Cork to przyjemne miasteczko, ale nie ma w nim za wiele do roboty, o ile ktoś nie zamierza studiować zawiłej historii regionu.  Jak każde miasteczko ma ratusz, parę kościołów, katedrę, uniwersytet i kilka pubów.  Kiedyś miało jeszcze bibliotekę ale spłonęła w wielkiej pożodze, przy okazji spłonęła też spora cześć miasta.

Kontynuuj czytanie

O żegludze z Dublina do Cork

czyli o tym jak precyzyjnie zaplanować samotny rejs wzdłuż irlandzkich brzegów. Żeby porządnie zaplanować rejs musimy jak wiadomo uwzględnić parę czynników, po pierwsze primo pogodę, po drugie primo prądy oraz  pływy, po trzecie primo stan i kondycję załogi.

Kontynuuj czytanie

Dziennik irlandzki

I w końcu, po prawie trzyletniej włóczędze po północy Abhaya zacumowała w katolickim kraju. Wprawdzie niektórzy uważają że po ostatnim referendum Irlandia już nim nie jest, i chyba mają rację – bo czy godzi się w katolickim kraju pobierać opłatę 6 EU za wstęp do skądinąd mało ciekawej katedry w Dublinie?…

Kontynuuj czytanie

Belfast i Londonderry

„Gdyby katolicy i protestanci byli ateistami, żyli by jak chrześcijanie” – ten cytat z Monty Python’a najlepiej pasuje do tych niezbyt wesołych miast, ale żeby odkryć ich smutek trzeba udać się na przedmieścia, atmosfera w centrum jest tak samo nudna  jak atmosfera w centrach innych miast w Europie. 

Kontynuuj czytanie

Beannachd leat – po gaelicku ‚do widzenia’

Łącznie Abhaya spędziła w Szkocji prawie rok. Teraz za rufą zostaje kraj gdzie deszcz pada codziennie, słońce świeci raz na tydzień , dwa razy w tygodniu jest tęcza, a trzy razy w miesiącu przecierają w gospodach stoliki… 

Kontynuuj czytanie